Kolejny drifter-amator. Tym razem z Tomaszowa Mazowieckiego

Duży zapas mocy, napęd na tylne koła i oczywiście publika. To nieco za mało, by zwykły kierowca stał się mistrzem kontrolowanego poślizgu. A gdzie umiejętności? Przecież je mam. Już ja Wam pokaże, jaki ze mnie kozak za kierownicą...
Chcesz się popisać? Jedź na tor
Zapewne taki sposób myślenia miał kierowca Lamborghini Huracana Evo w Warszawie, który przed kilkoma dniami w centrum miasta, w trakcie nieudanej próby ulicznego driftu, rozbił prowadzony przez siebie supersamochód. Nie trzeba było długo czekać, by znalazł się jego naśladowca. Tym razem do zdarzenia doszło w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie kierujący Fordem Mustangiem postanowił pokazać możliwości swoje i auta.
„Dzwon" na oczach policjantów
Kierowca sportowego Forda, wyjeżdżał z miejsca, gdzie odbywał się zlot fanów amerykańskiej motoryzacji. Ruszając z parkingu, mocno wcisnął gaz i po krótkim (jak się okazało niekontrolowanym) poślizgu doprowadził do czołowego zderzenia z innym samochodem. Zdarzenie widzieli nie tylko uczestnicy spotkania, ale także będący na miejscu policjanci. Całe szczęście prędkość Mustanga nie była duża. Nikomu nic się nie stało i skończyło się tylko na finansowych oraz moralnych stratach. Zapewne drifter-amator został także ukarany odpowiednio wysokim mandatem przez obserwujących całe zdarzenie policjantów.
Ford Mustang jest bardzo dobrym, ale i mocnym samochodem. Prezentowany na filmie egzemplarz to model 5. generacji, produkowany w latach 2005-2014. Świetny samochód, ale ze względu na dobre osiągi, za jego kierownicą powinni zasiadać tylko rozsądni kierowcy, mający znacznie większe umiejętności niż ten z Tomaszowa Mazowieckiego.